
Kto i kiedy może wystawić zwolnienie online? Sprawdź najważniejsze informacje!
Potrzebujesz recepty, zwolnienia lub konsultacji lekarskiej?
Zamów terazPamiętacie czasy, kiedy wizyta u lekarza z katarem kończyła się nie tylko receptą i zaleceniem: proszę leżeć i odpoczywać, ale też małym rytuałem? Odręcznie wypisanym zwolnieniem lekarskim, które trzeba było dostarczyć pracodawcy, najlepiej osobiście lub przez zaufanego kuriera w postaci mamy, męża albo sąsiada. Dokument drukowany, składany na pół, z pieczątką w rogu. I choć miało to swój urok, nie zawsze miało sens. Dziś zwolnienie online, a właściwie e-ZLA, czyli elektroniczne zaświadczenia lekarskie, wystawia się przez Internet! Bez długopisów, bez drukarek, bez spaceru z gorączką do firmy lub na pocztę. Cały proces jest szybszy, bardziej przejrzysty i paradoksalnie: mniej stresujący, zarówno dla pacjenta, jak i dla pracodawcy. Ale wokół tego tematu wciąż krąży wiele pytań.
Kto może wystawić takie zwolnienie? Czy trzeba iść do gabinetu, czy wystarczy rozmowa przez Internet? Czy każdy lekarz ma taką możliwość i czy zawsze musi? Zwolnienie online przestało być już nowinką, a stało się normą. Ale jak każda norma działa dobrze tylko wtedy, gdy rozumiemy jej zasady.
Kto właściwie może wystawić zwolnienie online?
Nie każdy lekarz może wystawić zwolnienie online, nawet jeśli zna naszą historię choroby na wylot. Uprawnienie to posiadają wyłącznie lekarze, którzy mają do tego odpowiednie uprawnienia nadane przez ZUS i są zarejestrowani w systemie PUE ZUS. Oznacza to, że teoretycznie każdy lekarz, niezależnie od tego, czy przyjmuje na NFZ, czy prywatnie, może wystawić e-ZLA pod warunkiem, że jest zarejestrowany w systemie i posługuje się certyfikowanym podpisem elektronicznym.
W praktyce wygląda to tak, że zwolnienie online może wystawić m.in. lekarz rodzinny, internista, pediatra, lekarz pierwszego kontaktu, a także lekarz specjalista. Wystarczy, że uzna, iż stan zdrowia pacjenta tego wymaga. Co ważne, takie zwolnienie może być również wystawione podczas teleporady, czyli konsultacji telefonicznej lub online o ile lekarz jest w stanie ocenić, że pacjent rzeczywiście nie jest zdolny do pracy.
Nie trzeba więc leżeć z gorączką w kolejce w przychodni, wystarczy zadzwonić lub połączyć się z lekarzem przez system telemedyczny. W ostatnich latach, zwłaszcza po pandemii COVID-19, ta forma kontaktu stała się nie tylko popularna, ale też bardzo efektywna. Dla osób z infekcjami sezonowymi, problemami gastrycznymi czy przewlekłymi schorzeniami to ogromne ułatwienie.
Kiedy można liczyć na e-ZLA i co wpływa na jego długość?
Zwolnienie lekarskie nie jest bonusem ani prezentem. To dokument potwierdzający czasową niezdolność do pracy z powodu choroby. Ostateczną decyzję o jego wystawieniu zawsze podejmuje lekarz, a nie pacjent, który czuje się gorzej. To rozróżnienie jest istotne, bo choć mamy prawo zgłosić dolegliwości i poprosić o zwolnienie, lekarz kieruje się nie tylko deklaracją, ale też obiektywną oceną stanu zdrowia, historią choroby, aktualnymi objawami i kontekstem zawodowym pacjenta.
Zwolnienie może obejmować od jednego dnia aż po maksymalnie 182 dni lub 270 dni w przypadku ciąży albo gruźlicy, ale każdorazowo musi być uzasadnione stanem zdrowia. Pracownicy mają prawo przebywać na L4 nawet przez wiele tygodni jeśli wymaga tego rekonwalescencja. Np. po operacji, w trakcie chemioterapii czy rehabilitacji ortopedycznej. Ale w przypadku przeziębienia czy infekcji jelitowej często wystarczy 3–5 dni, by dojść do siebie.
Warto tu podkreślić, że lekarz może wystawić e-ZLA z datą wsteczną, ale tylko do 3 dni, jeśli stan zdrowia pacjenta uniemożliwił wcześniejszy kontakt z placówką. To bywa przydatne np. po weekendzie, gdy ktoś źle się poczuł w piątek wieczorem, ale dotarł do lekarza dopiero w poniedziałek. Nie jest to jednak reguła, lecz możliwość. Lekarz ma prawo odmówić, jeśli nie widzi podstaw medycznych.
Czy prywatna wizyta daje takie same prawa jak wizyta na NFZ?
To pytanie pada często i budzi wątpliwości. Odpowiedź jest prosta: tak, zwolnienie wystawione podczas prywatnej wizyty jest tak samo ważne, jak to z publicznej placówki. Warunkiem jest, by lekarz miał wspomniane wcześniej uprawnienia. Dla pacjenta nie ma znaczenia, czy zapłacił za konsultację 250 zł w prywatnej klinice, czy odbył ją w ramach przychodni POZ. E-ZLA trafia automatycznie do systemu ZUS, a stamtąd do pracodawcy. Nie trzeba nic drukować, skanować, ani wysyłać pocztą.
To zresztą jeden z największych atutów cyfryzacji systemu zdrowia. Automatyzacja sprawia, że pracodawca zostaje poinformowany o zwolnieniu już w dniu jego wystawienia. I to bez żadnego udziału chorego pracownika, który może spokojnie zostać w łóżku. Jeśli ktoś prowadzi działalność gospodarczą, również otrzymuje e-ZLA, które trafia do jego profilu na PUE ZUS. Stamtąd można potem zgłaszać prawo do zasiłku chorobowego.
Zwolnienie online e-ZLA, a kontrole. Czy system widzi wszystko?
Zwolnienie online nie oznacza braku kontroli. Wręcz przeciwnie. ZUS ma dziś znacznie większe możliwości analizowania i monitorowania zwolnień niż w czasach papierowych druków. Każde e-ZLA jest powiązane z PESEL-em, numerem lekarza, kodem choroby, czasem trwania i datą wystawienia. System wychwytuje wszelkie nieregularności. Na przykład zbyt częste zwolnienia, serie krótkich przerw, nietypowe kody lub podejrzanie częste zwolnienia od jednego lekarza.
Co więcej, ZUS może skierować do pacjenta kontrolę zarówno w celu potwierdzenia stanu zdrowia przez lekarza orzecznika, jak i prawidłowego wykorzystania zwolnienia. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, gdy na zwolnieniu przysługuje zasiłek, czyli gdy pacjent nie pracuje, ale otrzymuje wynagrodzenie chorobowe z ZUS.
Wbrew obiegowej opinii, można podczas zwolnienia wyjść z domu jeśli lekarz zaznaczył, że pacjent może chodzić. Ale wtedy też nie wolno pracować, wyjeżdżać za granicę bez zgłoszenia lub prowadzić działalności gospodarczej. Pracodawcy, choć nie mogą ingerować w decyzję lekarza, mają prawo zgłosić podejrzenie nadużycia. Np. jeżeli zauważą, że pracownik chory publikuje z wakacji zdjęcia z Grecji.
Cyfrowe zwolnienie. Wygoda czy pułapka?
Nie sposób zaprzeczyć, że e-ZLA to ogromny krok naprzód. To komfort dla pacjenta, oszczędność czasu i redukcja błędów formalnych. Ale ta wygoda wymaga też odpowiedzialności. Zarówno ze strony lekarzy, którzy muszą zachować profesjonalizm, i pacjentów, którzy nie powinni traktować zwolnienia jak przysłowiowego dnia wolnego.
System działa dobrze wtedy, gdy opiera się na zaufaniu i rzetelnej ocenie. Dlatego coraz więcej lekarzy stara się edukować pacjentów, że e-ZLA nie jest usługą na żądanie, lecz decyzją medyczną. Z kolei pracodawcy zyskują większą przejrzystość i możliwość szybkiej reakcji, bez konieczności czekania na dokumenty.
Świat idzie do przodu, a z nim także medycyna pracy. Dziś zwolnienie można uzyskać bez wychodzenia z domu, a jego kopia automatycznie trafia do wszystkich zainteresowanych. Ale mimo cyfrowych udogodnień warto pamiętać, że za każdym takim dokumentem stoi nie tylko algorytm – ale człowiek, jego zdrowie, praca, odpowiedzialność. I może właśnie dlatego to nadal coś więcej niż tylko kliknięcie. To świadectwo, że zdrowie trakujemy poważnie… i że czasem najlepszym lekiem jest po prostu odpoczynek.